poniedziałek, 21 lipca 2014

Zakazać? Czyli dziecko i TV.


Przeczytałam kolejny artykuł na temat szkodliwości telewizji i komputera. Podparty poradnikową wiedzą na temat tego, że dzieci do trzeciego roku życia nie powinny w ogóle oglądać TV.


W artykule padły takie argumenty, że przez moment poczułam się bardzo złą matką.

Tak, jestem matką, mojej dziecko ma dopiero trzy lata, ale już szlag mnie trafia od słuchania biadolenia na temat „dzisiejszej młodzieży”, a dokładniej dzieci i stylu ich wychowywania. I choć pamiętam dokładnie moje dzieciństwo: podwórko, piaskownicę, trzepak, piwnice, to nie mogę się zgodzić z tym, że dzieciństwo moich dzieci ma być takie samo. Bo UWAGA! Czasy się zmieniły.

Zewsząd słychać „za dużo komputera”, „niech nie ogląda telewizji”. Ale co to znaczy? Zarówno komputer, jak i telewizja to narzędzia, dokładnie takie same jak kartka, długopis czy liczydło, ale dające o wiele więcej możliwości. Oczywistym jest, że mądry rodzic nie zostawi dziecka przed telewizorem na trzy godziny, sprawdzi, co dziecko robi na komputerze, zainstaluje blokadę rodzicielską i zadba najlepiej jak umie o to, by treści były jak najlepiej przystosowane do wieku dziecka.

Zakazać? Chyba każdy z nas wie jak działają zakazy, sama pamiętam, że gdy byłam mała wszystko co zakazane smakowało lepiej. Dbając o swój wizerunek jako matki, powstrzymam się przed podaniem przykładów... Już widzę moje dziecko, które wyjeżdża na wakacje do babci i zamiast biegać po podwórku, 12 godzin spędza przed telewizorem - bo wreszcie można.

Czasem mam wrażenie, że telewizja, komputer i internet (pamiętajmy o złowieszczym wpływie internetu!) są obwiniane za wszystko, za wszelkie zło tego świata: za znieczulicę, za to, że młodzież jest agresywna, za brak więzi międzyludzkich, empatii i Bóg jeden wie za co jeszcze. Przecież to tylko narzędzia, którymi powinniśmy umieć się posługiwać.

Moje dziecko z bajek telewizyjnych nauczyło się liczyć, na komputerze poznaje literki, a z piaskownicy przyniosło plucie i rzucanie na ziemię papierków po cukierkach. To akurat skrajny przykład, ale jak najbardziej prawdziwy. Nie chcę tu głosić pochwały mediów, to jedynie zdroworozsądkowy głos zwykłego rodzica. Korzystajmy z tego, co mamy mądrze, a nic złego się nie stanie!

Teofila Podkul

PS. Sama praktycznie nie oglądam telewizji, bo cenię sobie swobodę w wyborze docierających do mnie informacji. Córka uwielbia Discovery i pisanie „litelek w łoldzie”.

zdjęcie: Lars Plougmann / Foter / Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)

Related Posts:

  • Rodzicu, opamiętaj się! Rodzice często źle rozumieją dbanie o interesy dziecka, bronią na ślepo, ucząc przy tym nieobowiązkowości, kombinatorstwa, kłamstwa… - Co ten mój syn nawywijał? – zaczyna żartobliwie rozmowę z wychowawcą matka siedemnastol… Read More
  • Z dziećmi w domu – to nie dla mnie! Pracuję od drugiego roku studiów. Żadna ze mnie karierowiczka, praca raz lepsza, raz gorsza, w „normalnych” godzinach. Nie jest to dla mnie sensem życia, ale jednak nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie pracować. Wyjść do … Read More
  • Wracam do pracy Gdyby ktoś mnie zapytał zaraz po ślubie, co zrobię w 5 miesięcy po urodzeniu dziecka, od razu bym krzyknęła, jak to co? WRACAM DO PRACY! Ale los wie jak spłatać figla, jak przeorganizować, przemeblować życie matki, … Read More
  • Kupię sobie! Jest!!! Kasa wpłynęła na konto! Zacieram ręce z radości. I oznajmiam mężowi, że oto będzie miał okazję zacieśniać więzi na linii ojciec-dzieci przez całe popołudnie. Idę na zakupy ciuchowe!!! A co? Matce też się coś od ży… Read More
  • Jaki jest koń, każdy widzi Ciche porozumienie ze zwierzęciem. Szeptanie koniowi tajemnic do uszka. Przytulanie wyczesanej, szorstkiej sierści... Nie znam się na końskich sprawach i końskim słownictwie, więc wybaczcie pewne braki. Obiecuję, w przyszł… Read More

0 komentarze:

Prześlij komentarz