Przeczytana już kilka
razy, w całości i we fragmentach. Opowieść o rodzinie i
przedmiotach z nią związanych.
Narrator próbuje
zrozumieć wszystkich członków rodziny. Z wyrozumiałością i
akceptacją tego, co było. A było różnie, nie zawsze kolorowo i
słodko.
Mama lubiła, kiedy
rodzice przestawali ze sobą rozmawiać. W domu robiło się cicho i
spokojnie. Nie wstydziła się zapraszać koleżanek i kolegów (s.
92)
Rodziny się nie
wybiera... Można się odciąć, zerwać więzi, ale to bolesne - to
przecież rodzina.
Bywa, że miłość
między dorosłymi wygasa, pozostaje wówczas miłość do dzieci –
daleka od doskonałości, ale jednak... miłość.
Łoziński nie pisze o
wielkich czynach i bohaterach, pisze o codziennym życiu ludzi:
zakupie ekspresu, spotkaniu w kawiarni, egzaminie na studia,
załatwianiu mięsa poza kolejką. Równie zwyczajnie pisze o
wydarzeniach dla rodziny ważnych: śmierciach, rozstaniach, nowych
związkach, ślubach – ktoś zraniony, by ktoś inny mógł być
szczęśliwy.
W tle ciągle jednak
przewija się historia: II wojna światowa, śmierć Stalina, rok
1968, stan wojenny. Nie da się uciec przed znamieniem historii,
czasy w których żyje człowiek odciskają na nim swoje niezmywalne
piętno.
Jeszcze w 1967 roku
aresztowano jego starszego brata, kierownika dużej centrali handlu
zagranicznego – siedzi w więzieniu od sześciu miesięcy bez
procesu (s. 22)
Różnica między
ludźmi polega na sposobie przeżywania tego, co historia ze sobą
niesie – czasem godnym, czasem podłym, czasem zwyczajnym. W każdej
rodzinie znajdzie się ktoś godny i ktoś podły, najwięcej jednak
jest tych zwyczajnych.
Czasem uśmiechamy się
razem z bohaterami, tak ciepłe mogą to być opowieści, innym razem
ściska nas w dołku – tak bolesne.
Krótkie zdania,
krótkie dialogi, rozdziały i podrozdziały sprawiają, że książkę
kończy się z uczuciem niedosytu. Mało tego, w każdym zdaniu i
akapicie czuje się niedosyt, słowa wydzielane są skąpo, opis
skupia się na tym co widać, na zachowaniach, szczątkach wspomnień
– chciałoby się dociec, co czują bohaterowie, czym kierowali się
podejmując takie, a nie inne decyzje. Mamy tylko przebłyski, nie
znamy pełnej odpowiedzi, możemy snuć przypuszczenia. Taka narracja
sprawia, że to co zwyczajne bardziej nas dotyka, mocno koncentrujemy
się, by poskładać w całość strzępy historii i zrozumieć układ
koligacji rodzinnych. I wracamy do lektury kolejny raz.
Aneta Bilko
Mikołaj Łoziński,
Książka, Wydawnictwo
Literackie, 2011.
0 komentarze:
Prześlij komentarz