niedziela, 18 maja 2014

Życie po sąsiedzku



Po 8 latach znowu mam tego samego sąsiada. Kiedyś mieszkaliśmy w klatkach obok, dziś w blokach obok. Pokolenie podwórkowe: siedzieliśmy w gronie kolegów i koleżanek na ławkach, drabinkach i pod zjeżdżalnią. 


Komentowaliśmy klasówki, nasze rodzeństwo – zwłaszcza starsze, że są tacy niedzisiejsi... Ktoś z kimś chodził, ktoś kogoś rzucił. Czasy bez komórek, maili, tylko my i podwórko.

Dziś znowu mieszkamy na jednym osiedlu, blok obok. Przypomniało mi się, kiedy przestaliśmy mówić sobie „cześć” (był taki wyznacznik: „ - Powiedział ci cześć? Mi też nie! Nie odzywamy się do niego!”). Nie pamiętam, czym było to spowodowane, ale zaczęły się wyzwiska: markerem, czarnym, zielonym lub czerwonym, że ja (moja ksywka) to jest taka, owaka itd. Epitety na koleżanki. Może chłopcy zaczęli nas wtedy doceniać, tylko nie wiedzieli jak to powiedzieć? Fakt, że inwektywy leciały, a „meble ogrodowe” rodem z PRL coraz bardziej przypominały tablicę ogłoszeń. Ktoś też kiedyś napisał czyjś nr telefonu i to już nie było śmieszne... Oni nam, to my im. Codzienne sprawdzanie, czy czegoś nowego ktoś gdzieś nie dopisał, szpiegowanie przez okno, kto się czai przy zjeżdżalni, a kto czytał nowe wpisy na huśtawce? Było gorąco, coś się działo, a wszystko: na podwórku. Szkoła życia. Jakoś to się skończyło, przestaliśmy się emocjonować, samo wygasło. Ale „cześć” już sobie nie mówiliśmy.

Aż do teraz: mijając się na osiedlu usłyszałam po wielu latach zdziwione „cześć”. A co się zmieniło? Jeśli chodzi o nasze pokolenie to zmieniło się wszystko: większość z nas ma rodziny, pracę, samochód, a jak nie, to chociaż kredyt na mieszkanie i kogoś z kim go dzielimy. Nasi rodzice już nie w pełni sił, rodzeństwo bliższe niż kiedykolwiek. A znajomi – zupełnie inni, ci z podwórka, nawet jeśli utrzymują kontakt, to często już nie w takim wymiarze jakby chcieli – a to dziecko chore, a to kolacja służbowa i tak leci...

A co z pokoleniem podwórkowym w XXI w.? To już wiemy: nie ma takiego. Są place zabaw, zamknięte osiedla, konsole do gry i życie wirtualne. A co z markerami na zjeżdżalni? Są nadal! Wpisy na ścianie, ćwierkanie w wirtualu lub „jpg wyślij do wszystkich”. To są wpisy dzisiaj. Ja to przetrwałam w ubiegłym wieku, nie było tak strasznie, rodzice nie interweniowali, a w sumie z perspektywy czasu myślę o tym z uśmiechem: że to było śmieszne. Może nie zabawne, ale śmieszne. Ale chyba miałam szczęście, nie sądzę, żeby epistolografia podwórkowa była wtedy efektem czystej nienawiści. Może jakiegoś niedopowiedzienia, a może zwykłego rozczarowania. Ciekawe, co na to mój sąsiad powiedziałby dzisiaj?

Podwórko zamieniło się w wirtualny wybieg i platformy cyfrowe. Nikt nikogo nie złapie za rękę, każdy może być kim chce. Łatwo zrobić o jeden ruch za dużo, napisać o jedno słowo za dużo i pokazać niekorzystne zdjęcie jednej osobie za dużo. A potem już jest lawina. Zjawisko masowe. Kiedyś było nasze małe podwórko, jakby dobrze policzyć, to w zabawę pisania poezji zjeżdżalnianej zaangażowanych było maksymalnie 10 osób. To była nasza sprawa. Nasz konflikt. Teraz dzieci i młodzież czują się pewnie nie w grupie, a w masie. Tam bezpieczniej, bezosobowo.

Minęło tyle lat, a ja widząc starego - nowego sąsiada, nie mogę się powstrzymać od uśmiechu, gdzieś z pokładów sentymentów. Było różnie, ale to było moje życie, moi znajomi, moja historia. Z perspektywy dorosłej kobiety widzę, że nawiązaliśmy wtedy jakieś więzi. Jedni pewnie silniejsze, inni słabsze. Ale jednak. A dziś, mając swoje dzieci (starsza niedługo będzie w wieku, w jakim ja byłam zaczynając zacieśniać kontakty podwórkowe!), zastanawiam się, czy one grając w x-boxa z kolegami on - line nawiążą więzi? Ciekawe, co o tym sądzi mój sąsiad.


Katarzyna Ugorowska

1 komentarz:

  1. Fajnie napisane. Teraz czesto spędzam z dziećmi czas na placach zabaw i podwórkach. Rzadko sa tam starsze dzieci. Mam nawet zdjecie zprzed kilku dni które mialam wrzucic na fp co robia starsze dzieci na placu zabaw, czy podwórku pod blokiem. Były dwie dziewczynki ktore przyszły pograć na tablecie.... Mieszkam w miejscu gdzie obok blokowiska sa stare kamienice i na spacerach po okolicy obserwuję ze dzieci z kamienic częściej spędzają wspólny czas na podwórku

    OdpowiedzUsuń