środa, 28 maja 2014

Wracam do pracy



Gdyby ktoś mnie zapytał zaraz po ślubie, co zrobię w 5 miesięcy po urodzeniu dziecka, od razu bym krzyknęła, jak to co? WRACAM DO PRACY!


Ale los wie jak spłatać figla, jak przeorganizować, przemeblować życie matki, a to życie wie, jak je w zupełnie NIEPLANOWANE PRZEŻYCIE zmienić.

Gdyby nie to, że w tak zwanym międzyczasie zamknięto moją firmę, na pewno nie byłabym tu gdzie jestem, w taki sposób, w jaki jestem i z tymi przeżyciami, których doświadczyłam. Nie wiedzieć kiedy minęło te 5 miesięcy i pokochałam „SIEDZENIE W DOMU”. Wspólne zabawy, obiad zawsze na czas (prawie zawsze), powtarzające się czynności, pewność, że o 14. zawsze będzie drzemka (prawie zawsze); jednym słowem pokochałam taką naszą małą stabilizację.

Nie, TO NIE JEST SIELANKA, bo w życiu, jak to w życiu, były i są chwile całkowitego zwątpienia, całkowitej rezygnacji, a przedłużająca się zima odkrywa mroczne, skrywane przed samą sobą myśli, że... uwsteczniam się, zapuszczam, że „co ja powiem”, „jak ja znajdę”, „czy nie za długo”, czy „nie za mocno”.
Ale: widziałam pierwsze kroki, tuliłam przy pierwszym upadku i scałowałam pierwszego siniaka, karmiłam ile chciałyśmy, pokazywałam to, co chciałam, zabraniałam tego, co uważałam za słuszne zabraniać. Dziecko chłonęło i CHŁONIE MNIE, nie babcię, nianię czy jakąś obcą panią. Teraz powoli nadchodzi czas, gdy trzeba będzie przeciąć pępowinę. Ona wrośnięta we mnie jest mocniej, niż w Małą, ale… Poszukam pracy? Czy znajdę? Czy będę potrafiła?

TAK, DAM RADĘ, sprawdziłam i sprawdzam się w najpiękniejszej i najtrudniejszej roli – roli matki. Wszystko inne przy tym to nic. Dam radę. A matka to najlepszy pracownik. Organizacja u matki - na medal, motywacja – za dwóch, potrzeba sukcesu – ogromna.

Próbuję sobie wyobrazić ten dzień, gdy przyjdzie nam się rozstać i nie potrafię. Wiem, że będzie ciężko, cholernie ciężko, ale też wiem, że tego nie pokażę i sobie z tym poradzę. Bo w tym czasie, gdy spędzałyśmy razem czas, wtedy, gdy nie pracowałam, miałam czas na zastanowienie, poukładanie sobie priorytetów, a może przede wszystkim uświadomienie sobie, że jestem po to, by temu małemu człowieczkowi pokazać świat, NAUCZYĆ GO W NIM ŻYĆ, ułatwić mu tę drogę, by wychować go i PRZYGOTOWAĆ DO DOROSŁOŚCI. Niedługo z radością, SPEŁNIONA MAMA WRACA DO PRACY!

Teofila Podkul

Related Posts:

  • Życie po sąsiedzku Po 8 latach znowu mam tego samego sąsiada. Kiedyś mieszkaliśmy w klatkach obok, dziś w blokach obok. Pokolenie podwórkowe: siedzieliśmy w gronie kolegów i koleżanek na ławkach, drabinkach i pod zjeżdżalnią.  Kome… Read More
  • Jak zacząć działać? Nigdy się nie odchudzała. Nie musiała, choć słodycze zawsze pochłaniała w ogromnych ilościach, batonem zastępowała obiad, na imprezach próbowała każdego rodzaju ciasta. Wielu zazdrościło. A dziś ona zazdrości tym, którz… Read More
  • Jaki jest koń, każdy widzi Ciche porozumienie ze zwierzęciem. Szeptanie koniowi tajemnic do uszka. Przytulanie wyczesanej, szorstkiej sierści... Nie znam się na końskich sprawach i końskim słownictwie, więc wybaczcie pewne braki. Obiecuję, w przyszł… Read More
  • Czarno - białe czy kolorowe?Codzienność. Omamia nas. Kolorowa czy raczej czarno - biała? Zapraszam na bloga z codziennością i o codzienności, o tym co nas spotyka, zaskakuje lub zadziwia w naszym "tu i teraz". … Read More
  • Na dystans Miałam zawsze opory przed przyznawaniem się, że nie lubię zwierząt. Jak już komuś powiedziałam, że psy to ja tak nie bardzo darzę uczuciem serdecznym, dziwnie na mnie patrzył ten ktoś. Nie lubię i już. Popatrzeć na ładne… Read More

2 komentarze: