czwartek, 23 października 2014

Zupa jarmuż + groszek


Z zupami jest tak, że można je kochać albo nienawidzić. Ja przez dotychczasową większość swojego życia ich nienawidziłam.


Wyjątkiem była zupa pomidorowa mojej babci, w dodatku z makaronem, który sama robiła. No dobra, teraz dodaje “kupny”.

Zmiany nawyków żywieniowych spowodowały, że skończyły mi się pomysły na dania do pracy. Na gotowanie w domu i jedzenie obiadu o 18:00 nie mam ochoty. Obiad musiał się dać zjeść w pracy. Zaczęło się od kilkukrotnego zakupu gotowej zupy brokułowej w formie kremu. Jeden raz, drugi, trzeci... Potem skończył się budżet, a coś trzeba było jeść. Koniec wakacji to najlepszy czas na oszczędzanie, bo warzywa są niedrogie, a i matka Polka ma trochę więcej czasu (bo dzieci się dały zgubić na jeszcze kolejny tydzień). No i zaczęło się przekopywanie internetu w poszukiwaniu przepisu na zupę krem z brokułów. Zrobiłam, wyszło! Przy moich antykulinarnych zdolnościach okazało się, że jest to banalnie proste.

Zdecydowałam się pójść krok dalej i szukałam dalej przepisów na zupy krem. Tak trafiłam na zupę krem z zielonego groszku z jarmużem. Jarmuż jest łatwy do uprawy, bo rozważałam jego posadzenie na balkonie, ale to było wszystko, co wiedziałam o tym warzywie. Teraz żałuję, że go nie posadziłam.

Jednak na zupę się zdecydowałam. Najpierw zakupy na bazarze pod Halą Mirowską w Warszawie. W sierpniu jest tu raj - kolory warzyw, zapach owoców, również egzotycznych, pełny asortyment.
Najpierw: jarmuż. Kupiłam bez problemu (1zł za gałązkę; wzięłam 6, żeby połowę zamrozić). Potem torebkę mrożonego groszku zielonego, cebula, czosnek. Przyprawy: czarnuszka, kmin rzymski - kupiłam w stoisku bazar40.pl pod tą samą Halą.

No i w domu gotowanie:
Na oliwie przesmażyłam skrojoną cebulę, dodałam czosnek. Jak się zeszkliły, dodałam ponad 1 litr bulionu (no niestety: woda+vegeta natur), do tego wrzuciłam groszek zielony, sól i przyprawy. Na sam koniec 3-4 gałązki skrojonego jarmużu, chwilę potem puszka mleczka kokosowego (miałam w domu z poprzednich planów kulinarnych).
Cała operacja trwała jakieś 20 minut. To jest czas jaki mogę poświęcić na gotowanie. Po przestudzeniu zupy niezbyt dokładnie ją zblendowałam. Jest genialna, ma oryginalny smak, w dodatku zupełnie obłędny kolor. Naprawdę wspaniały! Warto spróbować, podobno jarmuż najlepszy jest właśnie w paździenriku, pozbywa się goryczki (w sierpniu jej też nie czułam).

Mam za sobą swój pierwszy raz z jarmużem, smaczne jedzenie w pracy i problem z głowy, zatem polecam!


Katarzyna Ugorowska

zdjęcie: jules:stonesoup / Foter / CC BY

Related Posts:

  • Kupię sobie! Jest!!! Kasa wpłynęła na konto! Zacieram ręce z radości. I oznajmiam mężowi, że oto będzie miał okazję zacieśniać więzi na linii ojciec-dzieci przez całe popołudnie. Idę na zakupy ciuchowe!!! A co? Matce też się coś od ży… Read More
  • Wsi spokojna, wsi wesoła Kilka lat temu - decyzja: przeprowadzam się do przyszłego męża na wieś. Ja. Ta sama ja, która bała się kur, nie wiedziała, jak rosną ziemniaki (na krzaczkach?), do krowy nie podchodziła bliżej niż 10 metrów (i nadal nie … Read More
  • Wiosłujemy! Nie tęsknię za nimi. Ja w pracy, a one z tatusiem na działce. Za nami 3 tygodnie, przed nami jeszcze miesiąc wakacji. Ciągle coś do zrobienia, tuż po 8 godzinach przed kompem. No, nie tęsknię. Wredna jestem. Ale mam plan..… Read More
  • Umieć kochać Była sobie mała dziewczynka, której nikt nie nauczył kochać. Miała śliczne włosy, których nikt nigdy nie związywał w uroczą kitkę, ani nie zaplatał w warkocze. Miała piękne różowe policzki, których nikt nie wycałował na do… Read More
  • Bakłażany a la Baśka Zimno i mokro, listopad albo marzec, a może luty. Ile lat temu? Lepiej nie liczyć... po co się denerwować, w każdym razie zamierzchła epoka przed narodzinami dzieci. Baśka przyjechała do Warszawy na rozmowę o pracę. Z roz… Read More

0 komentarze:

Prześlij komentarz