czwartek, 21 sierpnia 2014

Nieoceniona pomoc



Zmęczony i zarobiony rodzicu, rozejrzyj się w poszukiwaniu cioci. Nie pożałujesz!

Przychodzi na świat dziecko, które ma rodziców, babcie, dziadków, czasem rodzeństwo. Wszyscy oni uwielbiają i rozpieszczają, cmokają i wzdychają (może oprócz rodzeństwa, które jest odporne na urok małego zawiniątka), ochom i achom nie ma końca. O ile jednak liczba babć i dziadków jest ograniczona i siły już często nie te co kiedyś, o tyle świeżo upieczeni rodzice mogą liczyć na niewyczerpane pokłady zachwytów i energii całych rzesz cioć, ciotek i cioteczek.

Posiadanie cioci niesie ze sobą mnóstwo korzyści. Przede wszystkim, wspomnianym już zachwytom nie ma końca, każdy bąbelek śliny u niemowlaczka, każde skrzywienie buzi spotka się z nieodmiennym komentarzem: jakie ono słooooodkie... Mogę potrzymać? Mogę ponosić? A bierz, noś, trzymaj ile chcesz. A jeśli ciocia zechce się poedukować i nauczyć przewijania  – o wtedy, to już mamy korzyść największą. Trzeba jednak przyznać, że tylko najbardziej zdeterminowane przedstawicielki zacnej grupy są w stanie to zrobić.

Wpadająca w odwiedziny ciocia często jest osobą pracującą, sama natomiast nie posiada jeszcze potomstwa, zatem dysponuje większymi funduszami, niż ubożejący w zastraszającym tempie rodzice (każdy rodzic wie, że dziecko przypomina czarną dziurę, w którą wrzuca się pieniądze, każda kwota ginie gdzieś tam, hen, nie wiadomo gdzie). Cioteczka może sobie zatem pozwolić na zakup bardziej luksusowego wyposażenia dla dzidziusia, firmowych zabawek i droższych ubranek. Dodatkowo ciocia po pracy, a bywa, że i w pracy ma czas na zakupy, bieganie po promocjach i wyprzedażach. Na wyszukiwanie w sieci przydatnych i zgodnych z najnowszymi badaniami informacji dotyczących żywienia, pielęgnacji, wychowania i mnóstwa innych skomplikowanych czynności, które spadły na rodziców jak grom z jasnego nieba (bo niby po szkole rodzenia i w ogóle, ale jednak wiedzy nigdy za dużo). Pamiętajmy, że ciocia może zostać z dzidzią, gdy rodzice muszą załatwić sprawy nie cierpiące zwłoki lub zwyczajnie chcieliby złapać oddech.

Jeszcze jedna korzyść dla mamy: poczucie, że ktoś bezwarunkowo i bezkrytycznie ubóstwia jej maleństwo, co zawsze jest przyjemne i tego nigdy dość. Z drugiej strony, przychodząca z zewnątrz ciocia przynosi wieści z innego świata i pozwala odpocząć od pieluch! To dla tych sfrustrowanych, co im życie przemija.

Reasumując, rodzicu rozejrzyj się wokół siebie i poszukaj osoby spełniającej następujące kryteria:
  • bezdzietna, ale lubiąca małe, słodkie bobasy,
  • energiczna i z dobrą kondycją, bo dzidziuś szybko pożera siły dorosłych,
  • pracująca, ale nie za dużo, żeby miała czas na odwiedziny,
  • z wyrobionym gustem i odpowiednim poziomem edukacji, żeby nie przynosiła w prezencie  chińskich, trujących zabawek.

Strategia, jaką należy przyjąć, żeby podtrzymać ciocine zainteresowanie na odpowiednim poziomie, powinna być oparta na dozowaniu częstotliwości i długości odwiedzin. Za często i za długo – ciocia pozna cięższą stronę przebywania z bobasem, kolki, płacze i w rezultacie się zniechęci. Za krótko - postanowi sobie własne dziecię urodzić, skoro tutaj dostęp ograniczony. Należy zachować zasadę złotego środka, umiaru i zdrowego rozsądku, a ciocia posłuży nam przez wiele lat.

Warto jednak inwestować w młodsze roczniki, bo niestety dzieci rosną, a wraz z nimi ciotki się starzeją, decyzje podejmują i same się też rozmanażają. I niech im wyjdzie na zdrowie! 


Aneta Bilko

0 komentarze:

Prześlij komentarz